AVAILABLE ALSO IN ENGLISH
Do Kapsztadu (Cape Town) przylatujemy w środę 4 marca kwadrans po 13.00. Przyjeżdża po nas Juanne-Pierre, od którego wynajęliśmy mieszkanie. Przed nami kilka dni w jednym z najciekawiej położonych miast świata, a to za sprawą górującej nad nim majestatycznie Góry Stołowej i opływających go z dwóch stron wód oceanów - Indyjskiego i Atlantyckiego.
Warto wiedzieć
Strona internetowa z mnóstwem przydatnych turyście informacji: www.capetown.travelLudność: 3,5 mln; drugie pod względem wielkości miasto RPA
Temperatura powietrza od października do kwietnia przekracza 20ºC. Najcieplej jest w styczniu i w lutym, ok. 26ºC. Temperatura wody dopiero w styczniu i w lutym osiąga 20ºC.
Punkty informacji turystycznej – najbardziej dogodne są w hali przylotów na lotnisku i na Waterfront.
Panorama Kapsztadu z Góry Stołowej |
Komunikacja lokalna
Obsługiwana przez Cape Town Integrated Rapid Transit system – w skrócie: myCiTi; www.myciti.org.zaKupujemy myconnect card (wygląda jak karta kredytowa) za R35, którą następnie doładowujemy gotówką.
- Standard – od kwoty doładowania w punktach myCiTi pobierane jest 2,5% prowizji, w punktach partnerskich – 3,5%; jednak w obu przypadkach nie mniej niż R1,50; takim doładowaniem można płacić w wybranych placówkach handlowych rachunki do wysokości R200
- Mover packages – doładowania jedynie jako kilkakrotność R50, możliwe tylko w punktach myCiTi, za to bez prowizji, dają dodatkową korzyść: przejazdy są tańsze o 30%; nie można za to nimi płacić za zakupy.
Są dwie taryfy:
- peak – dni powszednie w godzinach szczytu 6.30-8.30 i 16.00-18.00 – liczy się start podróży
- saver – poza godzinami szczytu i w dni wolne od pracy
Na początku trochę to skomplikowane, bo trzeba sobie dobrze przeliczyć, gdzie i kiedy się jedzie oraz na jakiej taryfie i sprawdzić, czy na pewno mamy wystarczającą ilość środków na karcie, bo bez nich – będzie problem! Na dodatek można łączyć podróże: pod warunkiem, że jedziemy w jedną stronę, przerwa między przesiadkami nie trwa dłużej niż 45 minut, a całkowity czas podróży nie przekroczy 2,5 godziny.
Dodatkowa informacja: za trasę do i z lotniska obowiązuje dopłata lotniskowa.
Minibusy (taxi)
Oprócz autobusów po mieście kursują na wybranych trasach minibusy, nazywane przez miejscowych taxi – trzeba więc uważać, bo taxi to również tradycyjna taksówka.
Taksówki
Są dość drogie, średni trzeba zapłacić R10-12 za 1 km; w nocy i niedzielę – drożej.
Kolej
Poza pociągami dalekobieżnymi, stacja kolejowa w Kapsztadzie obsługuje połączenia lokalne na trzech głównych trasach. Pociągi jeżdżą w miarę często, niby mają dwie klasy (różne ceny), ale nie zauważyłem między nimi zbytniej różnicy. Strona internetowa Cape Town Metrorail: www.capemetrorail.co.zaTakim pociągiem można m.in. dojechać do Simon’s Town, gdzie znajduje się słynna Boulders Beach, zamieszkiwana przez kolonię pingwinów afrykańskich.
Uwaga: kiedy powiedziałem miejscowym znajomym, że jechałem tym pociągiem, bardzo się zdziwili, twierdząc, że oni nigdy by do takiego składu nie wsiedli ze względów bezpieczeństwa!
Jeszcze większe zdziwienie wywołała informacja, że pojechałem pociągiem do miasteczka Mitchell’s Plain (jest tam wielkie centrum handlowe) – zdziwiło to nawet miejscową, czarną kobietę! Zarzekała się, że nigdy by podmiejskiego pociągu nie wsiadła, bo to niebezpieczne! Hm, to pewnie dlatego byliśmy jedynymi białymi…
Kiedy wysiedliśmy z pociągu w Mitchell’s Plain i rozglądnęliśmy się wokół, spanikowaliśmy. Krajobraz jak po wojnie, powybijanie szyby, co tylko się dało, było przewrócone, wyrwane, połamane, rozbite... Decydujemy: wracamy od razu do Kapsztadu. Tylko gdzie tu jest kasa biletowa? – W mieście – usłyszeliśmy od napotkanej kobiety. W mieście? Tylko jak tam dotrzeć, nie narażając zdrowia i życia?! Kobieta oferuje pomoc, prowadzi nas do taksówki, czyli minibusa, czeka z nami chwilę, po czym zostawia nas pieczy kierowcy. Chyba przeżyjemy! Bus przejeżdża przez „nasze” centrum handlowe, więc... jedziemy najpierw tam, a dopiero potem pojedziemy do miasta!
W drodze powrotnej znowu z duszą na ramieniu wsiadamy do busa, ale już w trochę lepszych nastrojach. W mieście, na stacji autobusowej tłumy, tu chyba nic złego nam się nie stanie. Zamiast wracać na tę wyglądającą jak po przejściu wojny stację kolejową, decydujemy wrócić do Kapsztadu autobusem. Mamy szczęście – do odjazdu jest jakieś 10 minut. Wsiadamy. Po chwili autobus... przejeżdża obok centrum handlowego, do którego z takim narażeniem życia się wybraliśmy…
Juanne-Pierre, od którego wynajęliśmy mieszkanie tylko kiwał głową, słuchając naszej opowieści. Również on nigdy nie wsiadłby do pociągu do Mitchell’s Plain, zwłaszcza że przejeżdża on przez niesławne shantytown, czyli miasteczko slumsów – Langa. Jednocześnie dodaje, że z tym „zagrożeniem” to wielka przesada. Przekonuje, że miejscowi doceniają znaczenie turystyki dla gospodarki kraju, a przede wszystkim dla swoich kieszeni i zatrudnienia. Jeżeli dochodzi do jakichś sytuacji z użyciem przemocy, to raczej wśród miejscowych, zwłaszcza wieczorem, po wizycie w lokalnym pubie. Dlatego po prostu trzeba być czujnym, żeby nie znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Ostatnie wydarzenia, do których doszło w Durbanie w połowie kwietnia (2015), i w których zginęło kilka osób pokazują, że przemoc może dotyczyć również imigrantów, których wielu tubylców postrzega jako tych, którzy zabierają im miejsca pracy.
To tyle opowieści z cyklu „bezpiecznie – niebezpiecznie”.
W Kapsztadzie wynajęliśmy mieszkanie poprzez portal Airbnb – w samym centrum, przy Long Street, czyli najbardziej bodaj znanej ulicy miasta, pełnej hosteli, gdzie zatrzymują się backpackerzy i hipsterzy. Jest tu też kilka lepszej klasy hoteli. Bardzo tanio nie było, ale też nie za drogo – za 8 nocy zapłaciłem 421 euro, co bank przeliczył mi na 1805,25 zł, czyli 225 zł za noc (wliczając w to opłatę serwisową dla Airbnb), ale innych ofert w miarę sensownych było jak na lekarstwo. Komentarze typu „głośno od ulicy” zignorowaliśmy, bo komu by to przeszkadzało. Jeśli przeżyliśmy kilka nocy przy głównej ulicy Mumbaju, to i tu wytrzymamy. Na pewno?
Juanne-Pierre przyjeżdża po nas na lotnisko, na powitanie oferuje butelkę białego wina, podaje przygotowane przez siebie praktyczne informacje, plan sytuacyjny ze sklepami i popularnymi pubami, a nawet dwa bilety do pobliskiego kina.
Okna mieszkania wychodzą wprost na puby i nocne lokale przy Long Street. Na początku nic nie zapowiada tego co ma nastąpić. Wieczorny gwar i głośne zachowanie klientów pubów wieczorem to nic strasznego, przecież i tak nie mamy zamiaru siedzieć w mieszkaniu, tylko korzystać z uroków miasta.
Long Street za dnia jest bardzo spokojna, ożywa po dziesiątej wieczorem |
Czujemy się jak w dyskotece. I tak przez kilka dni, od środy do soboty. W niedzielę, kiedy teoretycznie miało być spokojnie, jeden z lokali akurat urządza koncert jazzowy, oczywiście przy otwartych drzwiach i oknach – również do czwartej rano. Za to poniedziałek i wtorek przynoszą prawdziwą ulgę w postaci jedynie krzyków rozbawionych turystów, a zwłaszcza turystek.
Już w pierwszą noc zaczynam gorączkowo szukać innych ofert, mając nadzieję, że otrzymam zwrot wpłaconej kwoty. Nic sensownego nie udaje mi się jednak znaleźć. Jestem zrozpaczony… Jak tu zwiedzać miasto i cieszyć się jego urokami po nieprzespanej nocy.
Po czwartej nad ranem udaje mi się jakoś zasnąć. Ranek przynosi ciepłe promienie słoneczne, a z nimi nadzieję, że jednak jakoś to będzie. No i… jakoś to było. Wytrzymałem. Przeżyłem.
Jednak tego mieszkania nie polecam – mimo że gospodarz okazał się przemiłym człowiekiem – to jednak uważam, że spanie w „dyskotece” nie jest dobrym pomysłem.
Zwiedzanie
V&A (Victoria & Albert) Waterfront: www.waterfront.co.za – to najbardziej oblegana przez turystów część miasta, wzdłuż deptaku i kamiennych schodów nad wodą rozłożyły się hotele, kawiarnie i restauracje, jest tu wielka galeria handlowa, koło młyńskie, kilka galerii i biuro informacji turystycznej. To doskonały przykład wykorzystania dzielnicy portowej.Góra Stołowa (Table Mountain) – wznosząca się na wysokość 1086 m n.p.m. to symbol Kapsztadu. Charakteryzuje ją unikalny ekosystem. Znajduje się tu ponad 2,5 tys. roślin tworzących fynbos, co w języku afrikaans oznacza drobny busz. Góra została uznana w 2012 r. za jeden z siedmiu nowych cudów świata. To jedna z najstarszych gór świata. Trzeba mieć do niej trochę szczęścia, bo jest wierzchołek często jest skryty w chmurach.
Ze szczytu widać skaliste wybrzeże i bezkres oceanu. To jeden z najpiękniejszych widoków na świecie, pełen odcieni szarości skał, błękitu oceanu i zieleni porastającej górę. Widać stąd również cały Kapsztad oraz w oddali Przylądek Dobrej Nadziei.
Dojazd z miasta: autobus 106 (kierunek Camps Bay) do przystanku Kloof Nek; stąd do stacji kolejki można dojść pieszo – to ok. 800 m albo skorzystać z shuttle busa – linia 110 kursuje codziennie z Lower Tafelberg do Upper Tafelberg mniej więcej od 7 rano do 19 wieczorem.
Na górę kursuje kolejka: www.tablemountain.net z obracającą się podłogą, co daje wszystkim jednakową szansę na obejrzenie krajobrazu z każdej strony. Bilety można kupić wcześniej online lub przy dolnej stacji; ceny – w jedną stronę: R115, w obie: R225
Uwaga: góra często spowita jest gęstą mgłą, wieją tam też silne wiatry i wtedy kolejka nie kursuje. Najlepiej przed wyprawą sprawdzić aktualną sytuację w Internecie. W przeciwnym razie czeka nas spacer. Tak było w moim przypadku. Ale nie narzekam. Wybrałem najpopularniejszy, czyli też najłatwiejszy szlak Platteklip. Zajęło mi to około dwóch godzin, ale było warto. Widoki są naprawdę niesamowite, ale był to też sprawdzian kondycji (nie narzekam!). Kiedy doszedłem na szczyt, wiatr osłabł na tyle, że nie uprzykrzał napawania się widokami.
Na szczycie góry warto spędzić trochę czasu. Jej nazwa mówi sama za siebie, jest niemal płaska, a roztaczające się stąd widoki naprawdę zapierają dech w piersiach – to połączenie góry i oceanu wygląda dokładnie, ba, nawet lepiej niż na filmach czy pocztówkach. No i my w środku tego wszystkiego! Tych wrażeń i emocji nie zapomnę do końca życia!
Dla złapania oddechu warto usiąść w restauracji obok górnej stacji kolejki i coś zjeść albo po prostu napić się kawy czy amaruli – likieru będącego specjałem Afryki Południowej.
Krótkie clipy z Góry Stołowej można obejrzeć na kanale You Tube - Multigato Travels
Sea Point - piękna promenada, wspaniałe widoki i wzburzone fale oceanu |
Ogrody Kompanii Indyjskiej (The Company’s Garden) - Plein Street, park w centrum miasta, przy parlamencie. Wśród bujnych drzew i przystrzyżonych krzewów można spotkać wiewiórki, których przyjaźń zdobywa się kawałkiem herbatnika. Wśród spacerowiczów przechadzają się też kaczki, nic sobie nie robiąc z obecności człowieka. Na terenie parku znajdują się: Galeria Narodowa, Planetarium, Biblioteka Narodowa, Wielka Synagoga, Centrum Holokaustu, Katedra Św. Jerzego. Jest tu też ze smakiem urządzona restauracja, gdzie można zatrzymać się na kawę lub lampkę wina czy zjeść obiad.
Galeria Narodowa - należy do grupy 12 obiektów Iziko Museums: www.iziko.org.za, ukazujących historię, kulturę, sztukę itp. tego wielkiego afrykańskiego kraju i zamieszkujących go plemion.
Katedra Św. Jerzego (St. George’s Cathedral): www.stgcathedral.co.za – Wale Street, siedziba głowy kościoła anglikańskiego w RPA, przykład architektury ery wiktoriańskiej, oprócz samej katedry można urządzić sobie spacer przez tzw. labirynt
Katedra Św. Marii (St. Mary’s Cathedral): www.stmaryscathedral.co.za – naprzeciwko parlamentu, 16 Bouquet St., na rogu ulic Roeland, St. John’s i Plein; katedra katolicka; niedzielne msze: 10, 17
Muzeum Niewolnictwa Slave Lodge – blisko Ogrodów Kompanii Indyjskiej; Church Place. Slave Lodge zostało zbudowane w 1679 r. przez holenderską Kompanię Wschodnio-Indyjską na placu przy wejściu do gotyckiego kościoła Groote Kerk, na którym w dawnych czasach niewolnicy czekali na swoich panów, którzy uczestniczyli we mszy. Obecnie znajduje się tu Muzeum Niewolnictwa; czynne pn-pt 9-17, bilet: R30. Większość ekspozycji przygotowano z użyciem multimediów, zdjęć czy filmów. W części budynki są wystawy prezentujące m.in. wnętrze dawnej apteki, broń, zastawę stołową i biżuterię; www.iziko.org.za
Narodowe Ogrody Botaniczne Kirstenbosch (Kirstenbosch National Botanical Gardens): www.sanbi.org/gardens/kirstenboch – Rhodes Drive; ponad 7000 gatunków roślin na 36 ha; wpisane na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO; czynne: codz. 8-19; wstęp: R50; utrudniony dostęp, nie da się tutaj dojechać miejskim autobusem, jedynie taksówką lub wynajętym samochodem.
Ratusz (City Hall) – zbudowany w 1905 r. w stylu włoskiego renesansu; piękne posadzki mozaikowe, marmurowe schody, witraż, organy; obecnie siedziba Cape Philharmonic Orchestra. Z balkonu tego budynku przemawiał Nelson Mandela po wyjściu z więzienia (po 27 latach); naprzeciwko jest Zamek Dobrej Nadziei.
Zamek Dobrej Nadziei (Castle of Good Hope) – naprzeciwko ratusza; niegdyś fort, zbudowany przez Jana van Riebeecka dla Kompanii Wschodnio-Indyjskiej; prace zakończono w 1679 r. Jako ciekawostkę należy podać, że kiedyś to w tym miejscu biegła linia brzegowa, w co trudno obecnie uwierzyć; z tego powodu przeniesiono wejście, bo fale uderzały o bramę. Znajduje się tutaj część zbiorów William Fehr Collection, na które składają się meble, obrazy, zastawa; czynne: codz. 9-16.00 (ostatnie wejście 15.30), wstęp: R30.
District 6 Museum: www.districtsix.co.za – 25a Buitenkant Street; w 1966 r. rząd ogłosił District 6 “obszarem białym”; przeniesiono stąd tysiące ludzi, a wszystkie budynki poza religijnymi, zburzono; muzeum przypomina o tamtych wydarzeniach.
W kolejnej części o wyprawie do Inverdoom Game Reserve oraz do Boulders Beach, gdzie żyje kolonia pingwinów afrykańskich.
Najciekawsze plaże
Clifton Beaches to kilka plaży pod Kapsztadem, które National Geographic Traveler zaliczył w 2015 roku do 10 najlepszych na świecie. Można tutaj dojechać miejskim autobusem (ok. 30 min); schodzi się na nie schodami z Victoria Rd.; według przewodników No. 1 i No. 2 to miejsca dla modeli i narcyzów, No. 3 – dla gejów, a No. 4 – dla rodzin.Jedna z plaży Clifton |
Ladundo Beach – raj dla surferów
Blueberg – z widokiem na Górę Stołową
Muizenberg – idealna do uprawiania surfingu
Zakupy
Najbardziej znanym i popularnym centrum handlowym jest Victoria Wharf w kompleksie sklepów i restauracji na V&A Waterfront. Sporo sklepów mieści też Gardens Shopping Centre przy Mill Street.W miasteczku Mitchell’s Plain, ok. 40 minut jazdy pociągiem lub autobusem od Kapsztadu, znajduje się wielkie centrum handlowe Liberty Promenade.
Jeśli ktoś lubi małe butiki i antykwariaty, najwięcej ich znajdzie na Long Street, głównej ulicy przecinającej miasto, a także i w jej okolicach.
Przeczytaj także:
Republika Południowej Afryki - intro
Republika Południowej Affryki: Durban