Do Pattayi wracamy 22 listopada nocą i
pozostajemy tam dwa dni. 24 listopada rano jedziemy busem do Ban Phe,
gdzie wsiądziemy na prom na wyspę Ko Samet. Tam będziemy do 1
grudnia.
Ko Samet – pisana też jako Koh Samet
lub Ko Samed – to jedna z bardziej popularnych wysp Zatoki
Tajlandzkiej. Jest bardziej popularna wśród Tajów niż wśród
turystów z Zachodu, z uwagi na stosunkowo niewielką odległość od
Bangkoku – można tu dojechać w 3-4 godziny. Oba te czynniki
przeważyły, że wybraliśmy właśnie to miejsce, a nie na przykład
Ko Phi Phi, znaną jako wyspa Bonda.
Dojazd
*Biura podróży w Bangkoku i Pattayi
oferują przejazdy zorganizowane na Ko Samet; podróż trwa 3-4
godziny; koszt 200-400 batów, można kupić opcję z biletem na prom
lub bez.
*Samodzielnie można dojechać z dworca
wschodniego w Bangkoku do Ban Phe (autobus jedzie 4 godziny),
ewentualnie do Rayong i stąd dalej do Ban Phe sogthaewem lub
autobusem. Również z Pattayi trzeba jechać przez Rayong, bo nie ma
bezpośredniego połączenia.
*Z Ban Phe, z dwóch głównych
pomostów, w godz. 8.00-17.00 teoretycznie co kilkanaście minut
kursują statki na wyspę, czasem rzadziej, jeśli jest mało
pasażerów. Najlepiej wybrać ten prom, na którym jest najwięcej
ludzi i bilet kupić na pokładzie (kosztuje tyle samo co w kasie).
Trzeba tylko uważać, żeby wsiąść na prom, który dowiezie nas w
pobliże interesującej nas plaży.
Prom z Ban Phe na Ko Samet |
Promy wyglądają jakby pamiętały
pradawne czasy, są chyba starsze niż pradziadkowie młodych
sterników. Aż dziw, że toto jeszcze pływa...
Po dopłynięciu na miejsce możemy
skorzystać z songthaewa albo… pójść nogami. Wyspa nie jest duża
i zwykle do plaży można dojść w kwadrans do pół godziny. Przy
okazji poznamy topografię wyspy. Jednak taki spacer w samo południe,
kiedy żar leje się z nieba, drogi są w fatalnym stanie, a my mamy
ciężką walizkę, nie zawsze należy do najprzyjemniejszych.
Bilet wstępu do parku narodowego |
*Wyspa jest objęta parkiem narodowym,
do którego wstęp jest płatny. Obecnie opłata wynosi 200 batów od
osoby. Bilet należy mieć ze sobą, bo pracownicy parku mają prawo
nas skontrolować. Dzięki temu, nawet jeśli wybierzemy się do Ban
Phe, czyli opuścimy wyspę, wracając, nie musimy płacić ponownie.
*Na wyspie nie ma zbyt wielu sklepów.
Większość turystów zaopatruje się w samoobsługowym i dobrze
zaopatrzonym 7Eleven, tuż przy punkcie kontrolnym do Parku
Narodowego.
*Na wyspie jest kilka bankomatów, przy
sklepach 7Eleven. Nie zauważyłem natomiast nigdzie punktu wymiany
walut.
Samoobsługowy 7Eleven |
Ko Samet ma kilkanaście plaż.
Największe to: Hat Sai Kaeo, Ao Hin Kok, Ao Phai, Ao Tub Tim i Ao
Nuan. Jednak rozczaruje się ten, kto spodziewa się szerokich,
ciągnących się kilometrami, piaszczystych połaci. Tutejsze plaże
są wąziutkie i krótkie, poprzecinane kamienistymi zejściami i
klifami. Te skały bardzo malowniczo prezentują się o zachodzie
słońca. Bardzo ładnie wychodzi to na zdjęciach... Większość
turystów robi też zdjęcia przy rzeźbie syrenki. Ten koszmarek
postawiono tu chyba właśnie w tym celu, ale w mojej opinii piękne
to nie jest.
Plaża Ao Hin Kok |
Baza noclegowa jest dość dobrze
rozwinięta, w większości są to małe skupiska bungalowów. W
szczycie trudno tu o chatę z łazienką i klimatyzacją za mniej niż
1200 batów. Pokoje można wynająć już od 500 batów, ale zazwyczaj
dostaniemy ciasną klitkę z wentylatorem i wspólną łazienką.
Jep's Bungalows |
My trafiliśmy do Jep's Bungalows,
które do tanich nie należą, ale w cenie były wszystkie wygody
plus śniadanie w formie szwedzkiego stołu – i to naprawdę
obfitego.
Popołudniowa kawa na plaży |
Zjeść można w kilkunastu, może
nawet kilkudziesięciu lokalach, które rozlokowane są wzdłuż
plaży i głównej drogi przecinającej wyspę. Można tu dostać
obiad zarówno za 200 batów, jak i za 1000. Kawa podobna w smaku do
naszej neski kosztuje 40 batów, ale taka z ekspresu już 80. Piwo
można kupić za 80-120 batów.
Przewodniki straszą przed komarami.
Nie zauważamy jakiejś szczególnej ich inwazji, ale wieczorami
środek z DEET przydaje się.
Według mojej opinii, Ko Samet to
miejsce na najwyżej tygodniowy wypoczynek. Pierwotnie planowaliśmy
tu spędzić 11 dni, ale po tygodniu zaczęliśmy się nudzić
niemiłosiernie. Poza plażą i opalaniem się, chodzeniem na kawę
czy piwo i kilkoma opcjami różnych wycieczek nie ma tutaj co robić.
Z drugiej strony, ma to swoje zalety: wyspa nadaje się doskonale na
wypoczynek i wyciszenie. Nie napotkamy tutaj hord niemieckich czy
angielskich nastolatków balujących do świtu przy dudniących
rytmach techno i rzygających gdzie popadnie. W weekendy wyspa
zapełnia się grupami młodzieży tajskiej lub całymi rodzinami,
ale miejscowi nie przesiadują do późna i nie hałasują tak jak
młodzież z Europy.
Jedna z plaż Ko Samet po południu. Odpływ odsłonił skały |
Wycieczki
Wiele biur proponuje dodatkowe atrakcje
podczas pobytu na Ko Samet. Poniżej parę słów o
najpopularniejszych z nich.
*Wycieczka po przygodę na siedem wysp.
Łódź zabiera nas na wyspę Ko Kudi, następnie zwiedzanie farmy
hodowli żółwi na Ko Mun Nai, skąd płyniemy na Ko Mun Klang. Dwie
kolejne wyspy to Mun Nok i Ko Talu, gdzie można podziwiać
przepiękne krajobrazy. Czas: 10-17, cena 1200 batów, w cenie:
sprzęt to snorkelingu, lunch, owoce i napoje.
*Wyspa koralowa, cztery wyspy.
Wycieczka szybką łodzią na Ko Kudi, Ko Kham, Ko Plateenand, Ko
Talu, gdzie są piękne plaże. Powrót na Ko Samet i zwiedzanie
hodowli ryb i żółwi. Czas: 12-17, koszt: 600 batów, w cenie:
sprzęt do snorkelingu, lunch, owoce i woda mineralna.
*Odkryj wyspę Ko Samet. Wyprawa łodzią
wokół wyspy. Snorkeling na plaży Ao Phrao. Na koniec wizyta na
farmie ryb i żółwi. Czas: 12-15, cena: 400 batów, w cenie: sprzęt
do snorkelingu, owoce i woda mineralna.
*Wyprawa o zachodzie słońca. Łódź
zabiera chętnych wokół wyspy. Na plaży Ao Phrao przewidziane
pływanie w morzu, opalanie się, snorkeling, podziwianie zachodu
słońca. Czas: 16-18, koszt: 400 batów, w cenie: sprzęt do
snorkelingu, owoce, woda mineralna.
Malownicze skały na jednej z plaż |
Jak już wspomniałem, mieliśmy tu
spędzić 11 dni, wyjeżdżamy po tygodniu. W międzyczasie, żeby
nieco odpocząć od słońca, zdecydowaliśmy wybrać się na
wycieczkę do Ban Phe. Strata czasu! Umordowaliśmy się okropnie w
tym upale, a w mieście naprawdę nie ma co robić, poza przejściem
się wzdłuż głównej ulicy i zaglądnięciem do kilku sklepów z
pamiątkami i telefonami komórkowymi.
Z Ko Samet jedziemy do Pattayi, skąd
mamy autobus do Bangkoku. Tam spędzimy ostatnie dni naszych wakacji
– jeden dzień poświęcimy na wycieczkę do Ajuttaji, która
niegdyś była stolicą państwa Tajów.
Songthaew - popularny środek transportu w Tajlandii |
Aby lepiej poznać wyspę, decydujemy się przejść z walizkami do naszego bungalowu |