TEXT AVAILABLE ALSO IN ENGLISH
Do Phnom Penh jedziemy w niedzielę 20 listopada rano z Siem Reap. Bus (bilet: 8$) zabiera nas o 8.30 spod biura naprzeciwko Starego Bazaru (Old Market). Podróż na dystansie ok. 310 km ma trwać trzy i pół godziny. Trwa pięć. Na dodatek nie ma klimatyzacji, tylko nawiew, ale dajemy radę. Krótko po południu wysiadamy w centrum Phnom Penh, przy 108 Ulicy, naprzeciwko nocnego marketu, przy bulwarze.
Stolica
Kambodży ma
2 mln
mieszkańców,
ale w
ogóle tego
nie widać.
Miasto nie
przypomina w
niczym metropolii
tajskich czy
malezyjskich. Nie
ma tutaj
wieżowców ani
wielkich centrów
handlowych.
Najciekawsze zabytki to przepięknie utrzymany Pałac Królewski,
Muzeum Narodowe i kilka świątyń. Dziesiątki
restauracji i
kawiarni oferują
wytchnienie przed
palącym słońcem,
a szeroki
bulwar nad
rzeką Tonle
Sap zachęca
do wieczornych
spacerów. Spędzamy
tu dwa
dni.
Bulwar nad rzeką Tonle Sap |
Warto wiedzieć
*Najlepszy
sposób poruszania się po Phnom Penh to tzw. cyclo, czyli riksza,
lub moto (inaczej tuk-tuk, czyli riksza motorowa) – koszt w
zależności od trasy 1-2 $. Kierowcy, którzy czekają pod hotelami
i lokalami zwykle
znają angielski.
Droższa opcja to taksówka, ale jest ich mało; cenę lepiej ustalić
z góry.
Cyclo to dobry sposob poruszania się po mieście |
*Autobusy
i pikapy
z innych miast zatrzymują
się zwykle
niedaleko Psar
Thmei (Nowy
Bazar) w
centrum, skąd
moto i
cyclo zabierają
turystów do
hoteli i
pensjonatów;
niektóre firmy mają ostatni przystanek niedaleko nocnego bazaru.
Centrum Phnom Penh nie przypomina metropolii Bangkoku czy Kuala Lumpur |
*Większość
banków ma bankomaty, z których można wybrać pieniądze przy
pomocy popularnych kart kredytowych. Nie liczmy jednak na to, że
będzie je przyjmowało wiele hoteli i restauracji.
Nie tak trudno nauczyć się jeść pałeczkami |
*Za
przyzwoity pokój dwuosobowy w hostelu/hotelu w centrum, z łazienką,
klimatyzacją i lodówką trzeba zapłacić 15-20 $. Tak, tak, czasy
niskich cen minęły bezpowrotnie wraz z większą z roku na rok
liczbą turystów. W rejonach nieco oddalonych od centrum, pokój
kosztuje 10-15 $.
My
decydujemy się
na hotel w samym centrum, tuż przy
bulwarze. Płacimy
20 $ na
dwójkę z klimą,
śniadaniem i wi-fi,
w kameralnym,
czystym hotelu.
*Dania
kuchni khmerskiej są proste, ale bardzo smaczne. W zależności od
miejsca, za obiad trzeba zapłacić 3-6$, oczywiście nie piszę tu o
dobrych, droższych restauracjach. Na bazarze powinno się udać
zjeść taniej, ale nie zawsze będzie to pełne danie.
Atrakcje
Zachwycający Pałac Królewski |
*Pałac Królewski
i Srebrna Pagoda (Wat Preah Keo) –
przy Sisowath Quay; to najbardziej popularna atrakcja turystyczna,
zwykle jest tu mnóstwo ludzi; zarówno pałac jak i pagoda robią
wielkie wrażenie, zadbane, złote budowle wręcz oślepiają oczy w
pełnym słońcu; czynne 7.30-11.30 i 14.30-17; wstęp 6,25$.
Uwaga:
trzeba pamiętać o stosownym ubiorze, wykluczone są krótkie spodenki
i koszulki na ramiączkach, dotyczy to tak kobiet jak i mężczyzn. W
niektórych pomieszczeniach pałacu oraz w pagodzie nie wolno
fotografować. Można próbować, ale osoby pilnujące są nadzwyczaj
czujne, więc lepiej uważać, żeby nie przesadzić.
Podobnie jak w
kompleksie pałacowym w Bangkoku, również tutaj można obejrzeć
miniatury najważniejszych budowli regionu, w tym Angkor Wat czy
tradycyjny dom khmerski.
Makiety charakterystycznych budowli sakralnych regionu |
*Wat Phnom
– urocza świątynia usytuowana na szczycie 27-metrowego kurhanu,
niedaleko Starego Bazaru; 6.00-19.00, 1$
*Narodowe Muzeum Sztuki (Musée des Beaux Arts) – przy Ph 13, między Ph 178 i Ph 184; 8.00-11.30 i 14-17.30; 3$
Narodowe Muzeum Sztuki |
Wat Ounalom |
*Wat Ounalom
– świątynia przy Sandech Sothearos Blvd., niedaleko nadbrzeża na
rogu Ph 154, to właściwie kompleks 44 obiektów; 6.00-18.00, wstęp
bezpłatny; to siedziba zwierzchnika kościoła buddyjskiego w
Kambodży i zarazem ośrodek buddyjskiej edukacji.
*Museum
Toul Sleng (Muzeum Ludobójstwa)
– przy Ph 103; 7-11.30 i 14-17.30, 2$; trudno to miejsce nazwać
atrakcją turystyczną, ale przypomina, jak wielka była skala
eksterminacji własnego narodu przez Czerwonych Khmerów
*Rejs
po Mekongu
– rozpoczyna się na rzece Tonle Sap; statek płynie na tzw. wyspy
na Mekongu, gdzie można podziwiać pływające na rzece wioski, a
także zachód słońca; ceny w zależności od długości rejsu i
liczby odwiedzanych miejsc.
Po
jednym dniu zwiedzania, następny przeznaczamy na odpoczynek i
zakupy. Kambodża jest jednym z tych krajów, gdzie ciuchy można
kupić za grosze – tyle tylko, że nie zawsze krój i fason
odpowiadają nowoczesnym gustom. W największym w Phnom Penh domu
towarowym chyba połowa stoisk to punkty sprzedaży telefonów
komórkowych. Można tu nawet kupić iPhone'a za 46 dolarów! –
oczywiście, nie oryginalny aparat, ale kopię. Wolę nie ryzykować,
bo gdzie pójdę, jak coś nie będzie działać?
Wygląda
na to, że tutaj zbyt wielkich zakupów nie zrobimy i walizki
napełnimy w Bangkoku.
Psar Thmei, czyli Główny Bazar, przypominający swoim kształtem Wieżę Babel |
Pobyt
w
Phnom
Penh
kończymy
we
wtorek
22
listopada
po
południu.
Lotnisko Phnom Penh International leży jakieś 7 km od centrum.
Tuk-tuk kosztuje 7$, taksówka – 9. Podobno tańsze są taksówki
działającej od kilku lat firmy Bailey's, ale nie mamy ochoty na
żadne próby.
Na
lotnisku zaskoczenie, musimy zapłacić opłatę lotniskową: 25
dolarów za osobę! To się nazywa zarabianie na turystach: najpierw
wiza za 20$, a teraz wylot za 25. Niewielkim pocieszeniem jest
informacja, że tubylcy płacą za wylot 18$. Gdy kupowaliśmy
bilety, zapewne drobnym druczkiem była informacja o tej opłacie,
tyle że zwykle jest ona zawarta w cenie biletu... Tutaj jest
inaczej.
O
17.05 mamy lot Air Asia do Bangkoku. W
stolicy
Tajlandii
lądujemy
o
18.15.
Nadszedł czas na odpoczynek po intensywnym zwiedzaniu. Nasz wybór
to mała wyspa Ko Samet, popularna bardziej wśród miejscowych niż
wśród zagranicznych turystów...
Fitness na bulwarze miejskim |
Przeczytaj także: