Do wyjazdu coraz bliżej, ekscytacja rośnie w oczekiwaniu na nowe przygody. A zapewne ich nie braknie. Nie braknie też adrenaliny, jako że powódź w Tajlandii, choć nietak groźna jak jeszcze parę dni temu, to jednak wciąż jeszcze trwa. Niektóre dzielnice Bangkoku, na szczęście nie te najbardziej interesujące dla turystów, są pod wodą. Rząd Tajlandii ostrzega turystów, że muszą być czujni, bo sytuacja może się zmienić z dnia na dzień. Miejmy nadzieję, że przez pierwsze pięć dni naszego urlopu nic złego się nie wydarzy. Potem wybieramy się do Malezji i Kambodży, a jak wrócimy po prawie dwóch tygodniach, powodzie może nie być śladu. W Kambodży odwiedzimy dwa miejsca, Siem Reap i leżący w pobliżu kompleks świątyń Angkor Wat, a także stolicę, Phnom Penh.
Kambodża jest jedynym z trzech krajów, które odwiedzimy, do którego Polacy potrzebują wiz. Niestety nie ma u nas żadnego przedstawicielstwa tego państwa, więc musimy wizy wyrobić na lotnisku. Na blogach turyści ostrzegają przed próbami wyłudzenia wyższych opłat przez urzędników, a także przed naciągaczami, więc będziemy musieli mieć się na baczności.
Z Kuala Lumpur lecimy liniami Air Asiado Siem Reap i od razu ruszamy na zwiedzanie Angkor Wat. To jedyne wswoim rodzaju ruiny, rozrzucone po dżungli pozostałości po panowaniu khmerów, wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wszyscy znajomi, którzy ten kompleks widzieli, zapewniali, że odwiedzenie go jest obowiązkowe podczas pobytu w Kambodży.
W Phnom Penh zwiedzimy miejscowy pałac, muzeum narodowe, świątynie, być może też muzeum ludobójstwa, ale to będzie zależało od nastroju, w jakim będziemy. Z jednej strony takie miejsca warto i powinno się odwiedzić, z drugiej jednak – nie jest to atrakcja turystyczna w ścisłym tego słowaznaczeniu. Nam Polakom takie miejsca uświadamiają, że eksterminacja odbywała się nie tylko w byłym obozie hitlerowskim w Auschwitz-Birkenau.
Wybieramy się na rejs po Mekongu. Myślimy też o zafundowaniu sobie masażu w Narodowym Centrum dla Osób Niepełnosprawnych.
Z pierwszych szacunków, Kambodża będzie najtańszym krajem, które odwiedzimy. Ceny są tam znacznie niższe niż w Tajlandii i Malezji.