Kolejna kartka z kalendarza, kolejny dzień mniej do tegorocznych wakacji. Jeszcze nie minął, ale prawie. Za oknem ciemno, ponuro, pomaga kolejna kawa, Madonna śpiewa, klawiatura stuka pod palcami. Znajomi trochę mi zazdroszczą tego urlopu. Zapomnieli, że kiedy oni plażowali, chodzili po górach, zwiedzali zabytki, ja siedziałem za biurkiem, pilnowałem terminów realizowanych projektów, przygotowywałem dokumentację, biegałem z delegacjami, które były pod moją opieką. Nie, nie skarżę się, przecież sam wybrałem taki czas na urlop. Za to teraz oni zasuwają, a ja już jedną nogą w samolocie!
Pierwszym krajem, który tym razem zwiedzimy, będzie Tajlandia. Będziemy ją zwiedzali na dwie tury. Najpierw przez pięć dni po przylocie, potem mamy półtoratygodniową przerwę na Malezję i Kambodżę. Plan jest taki, żeby te pierwsze dni przeznaczyć na zwiedzanie Bangkoku, Ajutaji i pojechać do Świątyni Tygrysów w Kachanaburi. Druga część, około dwa tygodnie, będzie przeznaczona na plażowanie, relaks, ping-pong show, zwiedzanie wysp, parków przyrody itp., a w końcu na zakupy. Mam nadzieję, że w Bangkoku, poza kilkoma t-shirtami, kupię cały plecak płyt mojej ulubionej Madonny. Wydania tajskie, może poza singlem „Don't CryFor Me Argentina”, który wyszedł jako 3-calowa płytka, nie różnią się bardzo od europejskich, ale dla mnie choćby napis „Made in Thailand” ma duże znaczenie.
Niewykluczone, że plan zwiedzania Tajlandii trzeba będzie trochę zmodyfikować, bo Ajutaja była niedawno zalana przez powódź. Być może za tydzień jej zabytki, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, będą już udostępnione do zwiedzania, ale to jeszcze nic pewnego. Na razie kompleks jest zamknięty. Mamy nadzieję, że uda nam się dojechać do Tiger Temple w Kachanaburi. Ta miejscowość nie została zalana.
Na razie śledzimy kolejne doniesienia o powodzi na stronie rządu tajskiego. Trzeba przyznać, że bardzo solidnie opracowują informacje dla turystów, i co ważne na bieżąco je uaktualniają.